,,Drogi Evanie Hansenie” wiele osób może kojarzyć ten tytuł z musicalem, który wyszedł na Broadwayu w grudniu 2016 roku, ale wiąże się z nim jeszcze książka napisana przez Stevena Levensoa właśnie na podstawie tego przedstawienia muzycznego. Pierwszy raz miałam styczność z piosenkami z musicalu, a samej sztuki niestety nie miałam okazji obejrzeć. Dopiero po tygodniu od przesłuchania wszystkich piosenek z musicalu natknęłam się na ową lekturę, przeglądając różne książki w księgarni. Ale o czym tak naprawdę opowiada ten utwór?
Niezrozumienie ze strony bliskich, lęk, niepewność, fobia społeczna, depresja, samotność… Chyba każdy z nas chociaż raz przeżywał jedno z wymienionych uczuć. Dla Evana Hansena to codzienność. Z powodu strachu przed ludźmi i przesadnej nieśmiałości nie ma przyjaciół, w szkole jak, sam określa; ,,jest niewidzialny” , a z matką, która sama go wychowuje, ma słaby kontakt. W ramach terapii doktor Sherman, do którego uczęszcza Evan, poleca mu pisać listy do samego siebie, które naprawdę mało pomagają głównemu bohaterowi, a nawet są dla niego katorgą. Wszystkie jasnowłosy zaczyna nagłówkiem ,,Drogi Evanie Hansenie” i próbuje udowadniać sobie, że dany dzień będzie udany, chociaż tak naprawdę żaden z tych dni dla niego taki nie był. Kolejny bohater, którego poznajemy, to Connor Murphy. Z pozoru zbuntowany, zdeprawowany nastolatek, który ubiera się na czarno i słucha ,,ciężkiej” muzyki, a tak naprawdę skryty zraniony introwertyk, który zmaga się z podobnymi incydentami jak jego rówieśnik- Evan. Jego życie było przepełnione bólem i problemami , z którymi nie umiał sobie poradzić, a nie miał nikogo, kto mógłby mu w jakiś sposób pomóc. W konsekwencji Connor popełnia samobójstwo.
Przez przypadek i niefortunny zbieg okoliczności jeden z terapeutycznych listów Evana zostaje znaleziony przy ciele Connora, i wszyscy uznają, że chłopcy się przyjaźnili. Hansen przez swój lęk przed ludźmi i brak odwagi potwierdza, że przyjaźnił się z Murphym. To powoduje, że chłopak wychodzi ,,z cienia’’ i nie jest już ignorowany, tylko teraz każdy chce z nim rozmawiać i słuchać opowieści o sytuacjach związanych z ich przyjaźnią, szczególnie rodzina samobójcy. Od jednego małego kłamstwa zaczęła rodzić się fala nieprawdy. Popularność, chęć akceptacji, wyjście ,,z cienia’’ i nowi znajomi- nastolatek nie chce tracić tych nowych doświadczeń, które naprawdę mu się podobają, bo tak naprawdę nigdy przez całe życie nie przeżył żadnego z nich. Ma świadomość, że robi źle, ale nie chce tego tracić i boi się przyznać do poprzednich kłamstw, więc wymyśla kolejne.
"Nie mam nikogo. To niestety już nie jest fantazja, lecz naturalna, stuprocentowo organiczna, nieprzetworzona rzeczywistość."
Koncepcja fabuły naprawdę mnie zaciekawiła, terapia z pisaniem listów, zbieg okoliczności, przez który list trafia do Connora i wszystkie sytuacje po samobójstwie chłopaka. Co ciekawe, mimo tego, że nastolatek nie żyje, to jest drugim narratorem, co bardzo mi się podoba, ponieważ polubiłam postać Murphy’ego, nawet bardziej niż głównego bohatera. Rozdziały, w których opowiada chłopak ukazują dokładnie, z jakim bólem i niezrozumieniem się borykał. W jednym z nich, w którym narratorem był Connor, miałam ochotę się popłakać, bo nie zdawałam sobie sprawy, że ludzie mogą tak źle się czuć sami ze sobą, że decydują na odebranie sobie życia. To pokazuje, jak książka może otworzyć oczy na różne aspekty i sytuacje, których nawet sobie nie wyobrażaliśmy. Wątki z Evanem przedstawiają, co może stać się z samotnym człowiekiem, który potrzebuje zrozumienia i szczerej rozmowy. W trakcie akcji relacja bohatera z matką jest bardzo istotna, bo ujawnia, jak bardzo w rodzinie ważna jest miłość i zaufanie oraz ilość czasu poświęcana bliskim. Książka ma niewiele minusów, ale warto wspomnieć o jednym, czyli o tym że rozdziały z Connorem były za krótkie i niejasne. Wiadomo, nie był głównym bohaterem, ale bardzo mnie ciekawiło jego spojrzenie na świat i jego poglądy.
Mimo wszystko, książka jest wspaniała, przybliża dojrzewanie nastolatków, trudności, z jakimi się zmagają i incydenty, jakie przeżywają , a boją się nimi dzielić z bliskimi. Lektura to świetny przykład na to, żeby uświadomić młodych ludzi, żeby nie bać się prosić o pomoc i dzielić się z innymi swoimi obawami i lękami. Bohaterowie próbują odnaleźć szczęście, którego od tak dawna pragną i przy okazji odkrywają prawdziwe oblicza. Autorzy ukazują, że bycie sobą ma swoje zalety i nie warto wstydzić się swojej wyjątkowości. Evan jest dobitnym przykładem osoby zagubionej, która szuka pomocy i zmiany życia na dobry. Myślę, że powinno powstawać więcej takich książek, odkrywających naturę i psychikę młodych osób. Zachęcam do przeczytania tej pozycji i zapewniam, że nie będziecie żałować tego, że sięgnęliście po ,,Drogi Evanie Hansenie’’.
Jagoda Rymar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz