Ta książka jest najlepszym dowodem na to, że zapomniana przeszłość może nas dopaść w najmniej oczekiwanym momencie naszego życia. Mowa o książce pt.: „Winna” Karen Robards. Czy połączenie aspektu kryminalnego z wątkiem miłosnym okaże się być dobrym połączeniem?
W tej książce poznajemy dziewczynę, która miała trudne dzieciństwo, nie była wychowywana w warunkach, w jakich powinno być wychowywane dziecko. Została nam ona przedstawiona jako Kate. Została zabrana od swojej matki przez opiekę społeczną i od tej pory co chwila zmieniała swoje miejsce zamieszkania. Mogłabym powiedzieć, że była przekazywana z rąk do rąk. Było mi smutno, gdy czytałam z jakimi okropnymi ludźmi była zmuszona mieszkać. Odważyłabym się nawet stwierdzić, że jako nastoletnia dziewczyna żyła w patologii.
Mimo tak traumatycznych przeżyć i doświadczeń, już w dorosłym życiu zdobyła bardzo prestiżowy zawód, jakim jest zawód prokuratora. Mieszkała w Filadelfii, razem ze swoim dziewięcioletnim synkiem Benem. Przede wszystkim jemu starała się zapewnić jak najlepszy byt, robiła co mogła, aby niczego mu nie brakowało. Bardzo często musiała wiązać koniec z końcem – była samotną matką. Miłość do syna była jej motywacją i napędzała ją do działania. To sprawiało, że mimo słabości i gorszych chwil, nie poddawała się. To wzruszające jak wielka potrafi być matczyna miłość.
Po trzynastu latach Kat dopada przeszłość, przed którą tak bardzo chciała uciec. W wieku piętnastu lat była świadkiem wydarzeń, w wyniku których zmarł człowiek. Odpowiedzialni za to byli jej znajomi, z którymi była tej pechowej nocy. Wszystko widziała, na jej oczach zmarł mężczyzna, a mimo to nie wezwała pomocy, ani nie powiadomiła odpowiednich służb i to czyniło ją współwinną i pozwoliło uniknąć konsekwencji. Zupełnie niespodziewanie na jej drodze staje znajomy z przeszłości, którego miała nadzieje widywać jedynie w koszmarach. Podejrzewała, że to on jest sprawcą zabójstwa sprzed lat, widziała krew na jego rękach. To niechciane spotkanie rujnuje cały spokój jej poukładanego w końcu życia. Nawet sobie nie wyobrażam jak wielki musiała czuć strach. Co, jeżeli prawda wyjdzie na jaw? Jak bardzo fakty z przeszłości zrujnują jej życie, gdy zostaną rozgrzebane? I przede wszystkim co stałoby się z Benem, gdyby kobieta teraz odpowiedziałaby za swoje młodzieńcze błędy? Była szantażowana i wiedziała, że została przyparta do muru. Mówi się, że przeszłości nie da się zostawić za sobą i prędzej czy później zawsze Cię dogoni – w tej sytuacji całkowicie się z tym zgadzam. Po tym incydencie miałam wrażenie, że główna bohaterka wpada w lekką paranoje. Przynajmniej w moim odczuciu niektóre sytuacje były przesadzone, kiedy każdy szelest przyprawiał ją o zawał serca. Wydawało mi się, że czytam tylko o jej strachu, który co prawda był uzasadniony.
W życiu Kate pojawia się detektyw Tom Braga, który zajmuje się sprawą, w którą była zamieszana kobieta. Niewątpliwie już od pierwszych chwil, gdy ich spojrzenia spotkały się poczuli, że coś ich do siebie przyciąga. Tom wyczuwał także, że Kate coś ukrywa – musiał poznać prawdę. Jednak jak wszyscy wiemy, gdy pojawiają się uczucia wszystko może się skomplikować. Czy i w tym wypadku nieskazitelna uroda pani prokurator będzie „przeszkadzała” detektywowi w jego pracy? Czy uczucie weźmie górę nad rozumem? Zastanawiałam się co połączy tych dwoje. Jaki scenariusz wymyśliła dla nich Karen Robards?
Ta książka skłoniła mnie do refleksji na temat tego, że niekiedy człowiek musi uciekać całe swoje życie przed czymś i nie ma ani jednego miejsca na ziemi, w którym mógłby zaznać spokoju. Momentami odbiegałam myślami zupełnie gdzie indziej, nie skupiałam się na historii – nie wzbudzała mojego zainteresowania aż tak i nie dostarczała maksymalnego poziomu wrażeń.
Marzena Liput
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz